« NowszeListaStarsze »

2003 – 31.12.2022
Canon EOS RP @35mm » f/2.8, 1/80s, ISO 1000

Rzutem na taśmę udało mi się skonfigurować stanowisko nagraniowe w moim drugim domu.

Przez to całe chorowanie i "zmiany w życiu" mam lekuchne zaległości (choć obawiam się, że moi nauczyciele nazwaliby to dosadniej) w tworzeniu artefaktów na kurs kompozycji. Niby piosenki się tworzą, niby o nich myślę, niby pojawiają się jakieś idee aranżacyjne, tylko jakoś nie trafia to nigdzie na jakikolwiek nośnik. A potem okazuje się, że żeby to zmaterializować to potrzebne są niezłe dupogodziny ;-)

Ale pierwszy krok zrobiony. Ramowe nagranie się tworzy. Jakoś to chyba będzie... ;-)

Myślałam, żeby jakoś tu zrobić dziś wpis podsumowujący ostatni rok - który chyba był jednym z ważniejszych w moim życiu - żeby nie powiedzieć przełomowym. Ale... cóż mogę rzec tak naprawdę, nie wszystko da się ubrać w słowa, choć podobno jestem w tym dobra.

Jakoś tak jest, że nie ważne ile mądrości życiowych przeczytamy i tak zrozumienie ich dopada nas w dość dziwnych momentach. Wydaje nam się, że wiemy o co chodzi, że już "umiemy w życie", że przeciez tyle doświadczeń, to coś to powinno znaczyć. A potem dzieją się rzeczy i stoimy z szeroko otwartymi oczami zastanawiając się jak to jest możliwe.

Najważniejszą lekcją tego roku było to, że mogę zaufać. Mogę puścić kontrolę, poddać się losowi, zrobić coś nieracjonalnego tylko dlatego, że tak "czuję". I że jeżeli to czucie jest prawdziwe, to będzie dobrze.

Dla mnie - inżyniera, osoby wszystko ogarniającej - rzecz lekko przerażająca. Ale okazuje, że świat się nie skończył, gdy "odpuściłam". Ba, nawet zrobił się lepszy.

Gdy stanęłam w prawdzie samej ze sobą, spojrzałam w lustro zauważając także swoje słabe strony, gdy zaakceptowałam to jaka jestem - i mentalnie i cieleśnie - okazało się, że świat też dał mi tę akceptację.

Gdy pokochałam siebie jaką jestem, przytuliłam się do serduszka i przestałam wymagać od siebie rzeczy, które nie są moje - spotkałam człowieka, który dał mi dokładnie to samo.

Gdy uwierzyłam, że świat nam daje znaki co robić, precyzyjnie skonstruowany łańcuch wydarzeń umieścił mnie tam, gdzie jestem szczęśliwa.

Czy jak mnie ktoś spyta - co zrobić, żeby być kochanym i szczęśliwym tak jak ja - czy będę wiedziała? Nie. "Jak do tego doszło? Nie wiem" ;-) Ale wiem, że latami, systematycznie pracowałam na to, żeby się znaleźć tu, gdzie jestem. I ogromnie się cieszę, że nigdy nie zwątpiłam w to, że będzie dobrze.

Bo jak tylko wejdzie się na swoją drogę, stanie w swojej prawdzie, to może być tylko dobrze...

« NowszeListaStarsze »