Święta z małymi dziećmi są fajne. Tak mało im trzeba do radości i takie proste rzeczy cieszą.
Fajnie obserwować ich wybory, widzieć jak czasem te najprostsze prezenty budzą największe zainteresowanie. Że taki mały człowiek nie ocenia czegoś po naszej dorosłej pieniężnej wartości. Że tak naprawdę ważne jest zupełnie co innego.
Takie małe ludziki pięknie uczą nas dostrzegania piękna w prostych rzeczach. I mam nadzieję, że te nasze będą umiały to robić jeszcze długo. Choć ciężko jest ich nie rozpuszczać, jak są jedynymi małymi ludzikami w tej gałęzi rodziny :D
PS. mały life hack: jak kupujecie jakąś zabawkę, i myślicie, że to tylko "figurka" samolotu czy samochodzika, to sprawdźcie czy tam gdzieś nie jest napisane dobrnym druczkiem, że "sound on". Mam nadzieję, że dla tego, kto wymyślił, że zabawki mają wyć z byle powodu, jest przewidziane honorowe miejsce w piekle :D